Posty

ITALO DISCO, ROMA. STRYJEŃSKA ZOFIA.

Obraz
ITALO DISCO, ROMA. STRYJEŃSKA ZOFIA.  Lorenzo urodził się na Sycylii. Jako mały chłopiec myślał, że człowiek ma tylko jedno ucho, które słyszy, a drugie jest ozdobą dla głowy. W dziecięcym umyśle wszystko poukładał i nie miał wątpliwości. Gdy podrósł poszedł do szkoły i zadał pytanie ojcu, dlaczego tak jest? Dlaczego mamy tylko jedno ucho tato? To był moment, w którym ojciec dowiedział się, że mały Lorenzo nie słyszy. Ucho sprawiło, że był inny, źle słyszał, widział więcej, inaczej odbierał ludzi i piękno świata. Nikt nie ma wszystkiego, zawsze jest coś za coś, trzeba tylko wiedzieć, że tak jest. Lorenzo o tym wie, może dlatego opowiada historię ot tak, włócząc się z nami nocą po Rzymie. Dojechaliśmy w pełnym składzie. Z Berlina przyleciał Christoph, żeby zająć się muzyką. Ze strony Włoskiej jest Marco i Lorenzo. Joanna, Ania, Marta, Łukasz i ja to skład podstawowy. Jest tłumaczka tekstów, które idą na promptera i jest dyrekcja i pracownicy Instytutu Polskiego w Rzymie. Wszysc

ZOFIA STRYJEŃSKA

Obraz
STYJEŃSKA. PARYŻ, GENEWA, MONACHIUM. Paryż, Zofia Stryjeńska.Przyglądam się miejscom, w których żyła, mieszkała i pracowała, rozmawiam z ludźmi którzy się do mnie dosiadają.Paryż miasto miłości Zofii i Karola.Miasto zazdrości, szaleństwa, rozpaczy, oczekiwań i niespełnienia.Paryż miejsce triumfu wspaniałej młodej malarki.Wieczny niedostatek.Bieda, listy i prośby o pożyczki.Ciągły brak pieniędzy do końca.Bez pieniężne zapadanie. Jakiś chłopak zabrał mi telefon w paryskim metrze jak by mi wyrwał fragment mózgu.Zostałam okradziona.Ona też bywała okradana, próbuję myśleć równolegle, to przynosi ulgę.W samolocie do Genewy rozpamiętuję smutek Placu Pigalle, na którym szukam klimatu dawnego Paryża. Strach i niepewność.. stoję na jednym chodniku z dziewczynami i chłopakami czekającymi na klientów.Spocona dłoń kurczowo trzyma małą kamerę, nagrywam co widzę, nie mam podglądu, więc nie wiem, czy to zakończy się sukcesem, trudne bo nie chcę zwracać uwagi.Asia i Ania stoją w  oddaleniu krę

Daria Trafankowska - sałatka Kwiat Kalafiora

Obraz
Duśka nie była mistrzem patelni, lubiła zjeść w teatralnym bufecie i nie stroniła od fast foodu. Pierwszy raz jadłyśmy razem w Londynie, gdzie pojechałyśmy z przedstawieniem „Balladyna” i była to zupa minestrone. Nigdy nie zapomnę tej zabawnej sytuacji, ponieważ doprawiając zupę przedawkowałyśmy pieprz. Nie miałyśmy pieniędzy na inne dania, więc kończyłyśmy jeść zupę ze łzami w oczach, ze śmiechu i nadmiaru pieprzu. Duśka też gotowała zupy, ale najczęściej odchudzające, z dużą ilością papryki, którą w diecie można było jeść przez tydzień do woli. Na liczne imprezy teatralne przynosiła smakowite sałatki wykonane przez siebie i tu pamiętam dwie, jedna była z utartego sera żółtego, której nigdy nie jadłam, bo wydawała mi się bombą kaloryczną a druga z kalafiora. Zawsze przed bankietem czy wspólną imprezą pytałam Duśkę, czy będzie sałatka z kalafiora. Wtedy ona sałatkę robiła i było rozkosznie. Kiedy już się uzależniłam od kwiatu kalafiora, Duśka dała mi radę, powiedziała że już cz

MARINA ABRAMOVIĆ, retrospektywa THE CLEANER

Obraz
Przejść przez retrospektywę to skojarzyć ból z samym sobą. Abramović to wie. Opowiada ból. Żaden inny środek ekspresji nie opowie bólu bardziej niż sam ból. Poznać  język sztuki współczesnej to poznać kod. Jeśli widzisz kontekst to zobaczysz uderzenie wielu barw. ROTKO, dlaczego zestawienie barw w jego obrazach tak działa? Nie ma opowieści jest tylko abstrakcja. Nie da się poznać CZECHOWA, jeśli nie wiesz jakie wymyślił ścieżki żeby poznać ciebie, czyli człowieka w ogóle. Abramović wali w nas z mocą, masz się przyjrzeć i odczuć. Dlaczego? Dlatego, że świat tego doświadcza. Tu szczerość przechodzi w czułość. Aplauz  widowni jest wstrząsający, ludzie porażeni we łzach. Na wystawie czuję się swobodnie. Przestrzeń to kilka pomieszczeń w ogromnej hali. Kicz jest zamierzony, bo jak  go zedrzeć to zostaje samo piękno. Może Bonn nie jest wymarzonym miejscem na retrospektywę Mariny Abramović? Dlaczego by nie Warszawa? Spodobały mi się jej szuflady inspiracji z lat 60 tych

Sałatka Kaliny Jędrusik

Obraz
Magda lubi opowiadać. Dziś Kalina Jędrusik potęga sztuki kulinarnej i miłość. Magda przyjaźniła się z Kaliną przez lata, ja przyjaźnię się z Magdą. Słucham jak zaczarowana. Dla mnie Jędrusik to sex bomba tamtych czasów, aktorka   Wajdy i Kabaretu Starszych Panów, żona   Stanisława Dygata, o hipnotycznym głosie. Widziałam ją na scenie i na spacerze, niedaleko jej żoliborskiego domu. Tyle. Kalina, mówi Magda, miała ogromną lodówkę, zawsze robiła wielkie zakupy, a potem gotowała różne rzeczy i karmiła ludzi. Uwielbiała karmić. Nie ważne czy to była zapoznana ekspedientka ze spożywczego, reżyser, aktor czy prawnik. Nie stawiała granic, nie dzieliła. Zapraszała wszystkich na równych prawach. Lata siedemdziesiąte to były ciężkie czasy. Wszystko trzeba było zdobyć, upolować. Znała upodobania swoich przyjaciół, choć nie lubiła mięsa,   nie było to   przeszkodą by częstować kogoś kotletem. Potrafiła ugotować obiad i go nie zjeść, bo akurat była na diecie. Nakarmienie innych to była spra

Próba ognia, Jarocki

Obraz
Lubiłem taki komplement. - Nie było pana tydzień i przyznaję, że brakowało mi tych kłótni z panem. Robił przesłuchania, szukał dwójki aktorów chłopaka i dziewczyny do głównych ról. To była KASIA Z HAILBRONU, PRÓBA OGNIA HEINRICHA   KLEISTA. Zaprosił mnie na próbę, próbę czytaną. Dostałem monolog Hrabiego vom Sthrala. Pamiętam,   miałem na sobie dżinsową kurtkę a on był w brązowej marynarce, pod spodem   nosił kamizelkę. Miejsce spotkania sala prób, Teatr Stary, przed nami stał niewielki stolik. Przeczytałem monolog i wyszedłem. On wyszedł za mną. Zeszliśmy do kawiarni, usiedliśmy przy kawie a wtedy on powiedział, że podjął decyzję, że chce ze mną pracować. To był 1994 rok przed wakacjami, pamiętam dokładnie. Duży wpływ na obsadę miał Andreas Wirth, poszedł na zajęcia drugiego roku szkoły teatralnej i zasugerował Kingę. Ja byłem polecony przez Holoubka. Byłem po zagraniu Hamleta w Dramatycznym. Miałem 29 lat. Obsadzono nas w dublurze, Ewa, Wojtek, Kinga i ja, dzięki temu mog

Janosik - Marek Perepeczko

Obraz
WESELE  w Teatrze Powszechnym, Marek gra Wernyhorę. W ciasnym korytarzu  przed wejściem na scenę stoi pani Irenka, garderobiana i próbuje narzucić na Marka ogromny płaszcz. Marek jest wysoki, ma 190 cm wzrostu. Przechodząc słyszę jej śmiech i komentarz NASZ PAN JANOSIK TAKI DORODNY CHŁOPAK . Kątem oka widzę jak ta mała, niepozorna kobieta bierze krzesło, przystawia do stolika, wchodzi na stolik, a ze stolika na szafkę. Obecni na chwilę zamierają. Z samej góry Irenka zrzuca płaszcz na Marka, koledzy  biją brawo śmieją się i komentują szybko wbiegając na scenę, jesteśmy w trakcie przedstawienia. Tak wyglądała każda jego przebióka w tym spektaklu. Ten obraz zostanie ze mną na zawsze. Każdego roku czekałam na letni czas, wtedy Janosik był powtarzany w telewizji, lubiłam ten serial. Wszystko mi  się podobało, najbardziej miłość Harnasia do Maryny, rozbójnicy i murgrabia. Nie muszę się długo zastanawiać, mogę to powiedzieć wprost, JANOSIK był moją wielką fascynacją, wzorem męskości,