Sałatka Kaliny Jędrusik
Magda lubi opowiadać. Dziś Kalina Jędrusik potęga sztuki
kulinarnej i miłość. Magda przyjaźniła się z Kaliną przez lata, ja przyjaźnię
się z Magdą. Słucham jak zaczarowana. Dla mnie Jędrusik to sex bomba tamtych
czasów, aktorka Wajdy i Kabaretu
Starszych Panów, żona Stanisława Dygata,
o hipnotycznym głosie. Widziałam ją na scenie i na spacerze, niedaleko jej
żoliborskiego domu. Tyle. Kalina, mówi Magda, miała ogromną lodówkę, zawsze
robiła wielkie zakupy, a potem gotowała różne rzeczy i karmiła ludzi. Uwielbiała
karmić. Nie ważne czy to była zapoznana ekspedientka ze spożywczego, reżyser,
aktor czy prawnik. Nie stawiała granic, nie dzieliła. Zapraszała wszystkich na
równych prawach. Lata siedemdziesiąte to były ciężkie czasy. Wszystko trzeba
było zdobyć, upolować.
Znała upodobania swoich przyjaciół, choć nie lubiła mięsa, nie było to
przeszkodą by częstować kogoś kotletem. Potrafiła ugotować obiad i go
nie zjeść, bo akurat była na diecie. Nakarmienie innych to była sprawa
priorytetowa. Kuchnia była jej miejscem na ziemi. Gotowała również dla
zwierząt, które do niej przychodziły zewsząd. Kochała zwierzęta i ludzie o tym
wiedzieli dlatego nieustannie podrzucali
jej psy i koty przez płot. Wszystkie zabierała, dawała schronienie i
miłość. Miała w sobie naturalne uwielbienie dla przyrody i życia.
To Kalina pierwsza publicznie opowiadała co się dzieje z bydłem
wiezionym na rzeź. Znajomi byli wstrząśnięci jej wiedzą i zaangażowaniem w
sprawę. Była też pięknie religijna. Mówiła, że dobrze jest codziennie
przeczytać fragment Biblii, którą trzymała przy łóżku, bo to pozytywnie wpływa
na myśli i porządkuje wiele spraw. Nikomu swojej religii nie narzucała. Magda
się uśmiecha, mówi, Kalina miała dwoistą naturę, pełna była sprzeczności,
kochała życie i czerpała z życia garściami, ale była dobrym człowiekiem.
Kiedyś Magda i Kalina wsiadły do pociągu i pojechały na urodziny
Magdy do Władysławowa. Kalina poszła na spacer brzegiem morza i przyniosła
Magdzie prezent, małego kotka. Uratowała go przed śmiercią. Podobno dzieciaki
przyszły nad morze kota utopić.
Kalina miała psa pekińczyka i to był ostatni rasowy pies w jej
domu, po śmierci Dygata to już były same
znajdy, Oktawka, Koza, wymienia Magda, rude, szare, czarne, różnej wielkości i
w rozmaitym wieku.
A oto przepis.
Umyć ręce do łokci, wyszorować paznokcie. Baza sałatki to kasza
pęczak, Kalina gotowała przemysłowe ilości kaszy i wsypywała do wielkiej miski, do tego były potrzebne czyste
łokcie i ręce żeby całość wymieszać z sobą,
zmysłowo. Szklanka pęczaku na dużą ilość gotującej się wody, tyle wystarczy dla
dwóch osób. Woda jak na makaron. Gotować 15 min. Pęczak musi być jędrny nie
powinien się lepić. Najlepiej odsączony, to ważne. W misce kaszę zalać
vinegretem, uprzednio schłodzonym w
lodówce. Wymieszać wszystko okrągłymi ruchami, przepuszczając przez palce każde
ziarenko kaszy żeby się oblepiło oliwą i czosnkiem. Dodać posiekane na drobno
jajka na twardo, pokrojony ogórek kiszony lub małosolny, cebulkę albo
szczypiorek i nieśmiertelną kukurydzę, którą wtedy w latach siedemdziesiątych,
dodawało się do wszystkiego dla koloru i
podbicia atrakcyjności potrawy. Całość
schłodzić w lodówce.
Największą zaletą sałatki Kaliny Jędrusik jest to, że z biegiem
dni staje się coraz smaczniejsza można
ją jeść na śniadanie, obiad i kolację. Sałatka sprawdza się przed
premierą, kiedy ma się mało czasu. Można
ją trzymać przy sobie w pudełeczku na
czarną godzinę. Jest naprawdę pyszna i każdy może zrobić własną wersję,
wystarczy do niej wrzucić to, na co ma
się ochotę. SMACZNEGO.
Komentarze
Prześlij komentarz