Andrzej Łapicki
Moje ciotki się w nim kochały, jako wielbicielki kina, mówiły POLSKI MASTROIANI. Oglądały wszystko. Wzdychały OCH JAKI ON CUDNY, wieszając kolejne zdjęcia, wycięte z FILMU, na słomiankę. Farbowały się na blond jak kuzynka z Warszawy, która w tajemnicy wyznała, że Pan Andrzej woli blondynki. Pohukiwały na mnie w kinie kiedy przeszkadzałam podczas Polskiej Kroniki Filmowej. Byłam dzieckiem i tej fascynacji nie rozumiałam, wcale mi się Pan Andrzej nie podobał, podobał mi się mój tata i PAUL NEWMAN. Kiedy dostałam się do szkoły aktorskiej, fascynacja moich ciotek nie wygasła, miały mężów i dzieci, ale ciągle dopytywały o Pana Andrzeja. Czy widziałam go z bliska, czy dalej taki przystojny, czy miły, sympatyczny, szarmancki, czy uczy młodych aktorów? Nie odpowiadałam na pytania, bo z nim zajęć nie miałam, uczył starszych kolegów. Ciotki rozczarowane wątpiły, że studiuję aktorstwo. Jak to bez Łapickiego? I przewracały oczami. Mówiłam słuchajcie mam zajęcia z Łomnickim, z Holoubkiem robi