Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2018

Andrzej Łapicki

Obraz
Moje ciotki się w nim kochały, jako wielbicielki kina, mówiły POLSKI MASTROIANI. Oglądały  wszystko. Wzdychały OCH JAKI ON CUDNY, wieszając kolejne zdjęcia, wycięte z FILMU, na słomiankę. Farbowały się na blond jak kuzynka z Warszawy, która w tajemnicy wyznała, że Pan Andrzej woli blondynki. Pohukiwały na mnie w kinie kiedy przeszkadzałam podczas Polskiej Kroniki Filmowej. Byłam dzieckiem i tej fascynacji nie rozumiałam, wcale mi się Pan Andrzej nie podobał, podobał mi się mój tata i PAUL NEWMAN. Kiedy dostałam się do szkoły aktorskiej, fascynacja moich ciotek nie wygasła, miały mężów i dzieci, ale ciągle dopytywały o Pana Andrzeja. Czy widziałam go z bliska, czy dalej taki przystojny, czy miły, sympatyczny, szarmancki, czy uczy młodych aktorów? Nie odpowiadałam na pytania, bo z nim zajęć nie miałam, uczył starszych kolegów. Ciotki rozczarowane wątpiły, że studiuję aktorstwo. Jak to bez Łapickiego? I przewracały oczami. Mówiłam słuchajcie mam zajęcia z Łomnickim, z Holoubkiem robi

Duras

Obraz
„Niech pani nie robi nic innego, niech pani pisze” usłyszała. Teraz będę opowiadać o kobiecie, która fascynuje. Oto Duras. Piękna, smutna, samotna. Zajmująca całą moją przestrzeń. Gdyby żyła spakowałabym się i w jednej chwili pojechała do niej błagając by mnie przyjęła. Jest moją nauczycielką tak postanowiłam. Dlatego noszę ją ciągle ze sobą.”La maladie de la mort”, „Pisać” reszta niestety w Internecie, bo od lat nie drukowane powieści, opowiadania, sztuki teatralne. Autorka „Hiroszima moja miłość”, „Kochanek”. Urodzona w Indochinach w 1914 roku. Jej wszechstronność to również reżyseria, filmy i scenariusze. „Samotności się nie znajduje, ją się tworzy, samotność tworzy się sama”. Najważniejszy wymiar samotności to samotność tekstu. Zastanawiasz się czym była cisza obecna przy każdym ruchu ciała, każdym stawianym kroku o każdej porze dnia. Samotność ciała staje się samotnością tekstu. Można najpierw odkryć swoją samotność, a potem zastanawiać się czemu ma służyć, albo pisać i odkr

Marina Abramović

Obraz
„Artystka obecna” dla mnie na pewno. Od 2010 roku jestem wielką fanką osobowości tej bezkompromisowej performerki. Pewność siebie, charyzma, pracowitość i nie ludzka wytrzymałość imponują. Dzięki tej kobiecie zaczęłam drążyć trudne zagadnienie jakim jest performance. Chociaż żyję w tym świecie muszę przyznać, że język sztuki współczesnej jest bardzo trudny, dla niektórych wręcz nie możliwy do uchwycenia. Traktowanie ciała jako materiału, który można miażdżyć, nacinać, rozbijać, uderzać, przypalać, poddawać wszelkim możliwym próbom sprawia, że pokazy przyprawiają o zawrót głowy i mdłości. Ale jest we mnie ciekawość i chęć uzyskania odpowiedzi na pytanie: czym jest to dziwo, czym jest performance? Z dzieciństwa pamiętam    zdanie, że Rembrant miał farby we krwi. W umyśle potraktowałam to dosłownie, wyobrażając sobie artystę podcinającego własne żyły by namalować obraz. Byłam tym przerażona   i podekscytowana. Być może był to pierwszy performance, który zobaczyłam oczyma wyobraźni.

Herbert

Obraz
Jego wielkie ciało leży na łóżku, jest opuchnięte od choroby, leków i zatrzymanej wody. Za kilka miesięcy zakończy się cierpienie i słabość. Teraz leży i czeka na chłopca, prawie mężczyznę. Chłopak drży z podniecenia na myśl spotkania wieszcza. Jego wiersze zna na pamięć, a niektóre potrafi zaśpiewać. Oto historia: Ja tam byłem w tym pokoju i widziałem blat jego biurka. Widziałem ten blat. On leżał w łóżku, oddychał ciężko, mówił bezgłośnie po tracheotomii. W życiu wypalał mnóstwo papierosów stąd ta choroba krtani. Okazało się, że z powodu uroczystości w teatrze miał namalować mój portret przenikający się z portretem Baczyńskiego. Miał również wybrać na tę okazję wiersz, wiersz Baczyńskiego. Przy łóżku stało krzesło. Usiadłem. Poprosił żebym na biurku, w teczce   poszukał   wiersza. Pamiętam teczka była niebieska, w niej jakieś dwanaście luźnych kartek. Zacząłem te kartki przeglądać starannie, ale wiersza nie mogłem znaleźć. Nie ma wiersza Panie Zbigniewie, mówię. Ten wiersz

Łotr

Obraz
Photo by  JC Gellidon  on  Unsplash Byłem zwykłym łotrem. Zbrodniarzem bez zbrodni. Mordowałem dusze napotkanych kobiet. Bez miłości zdejmowałem majtki i staniki, kiedy chciałem i jak chciałem. Byłem łotrem, który zrozumiał, że nim jest. Zapragnąłem z tym skończyć raz na zawsze… Nie mogłem na siebie patrzeć. Rozbiłem lustro w łazience. Nie mogłem patrzeć na swoją twarz. Twarz, która robiła   takie wrażenie na kobietach i mężczyznach. Patrząc na siebie przeniknąłem wszystko. Trudno było mnie oszukać. Rzuciłem to życie. Sprzedałem rzeczy i mieszkanie. To co zostało, wystawiłem przed dom. Teraz nie miałem nic prócz torby i portfela z kartą kredytową. Wyjechałem do innego miasta. Wynająłem mieszkanie i zatrudniłem się jako nauczyciel matematyki   w pierwszej lepszej szkole. Cierpiałem. Byłem rozpaczliwie samotny. Na towarzysza wybrałem pytona. Pies byłby za bardzo absorbujący. Pyton czuł się znakomicie. Pływał w wannie. Żarł myszy i szczury. Wieczorami wypuszczałem go na wolność. D