Filipowicz spod lady

"Frida", obraz autorstwa Marioli Landowskiej



Szanowny Panie Kornelu piszę z głębi pamięci. Piszę z otchłani, a właściwie z kosmosu. To przy Kosmosie właśnie, słynnej wtedy restauracji w moim rodzinnym mieście Starogardzie Gdańskim, znajdował się kiosk Ruchu. To właśnie tam, spod lady, kupowałam najważniejsze dla mnie książki. Takie to były czasy. Przez cały tydzień oszczędzałam, żeby w piątek kupić nową książkę i Prince Polo. Pani z kiosku rozpoznawała mnie z daleka. Często stawałam w kolejce po WIECZÓR WYBRZEŻA, żeby wspólnie z tatą czytać najświeższe pomorskie informacje o UFO, wypadkach czy innych zbrodniach w okolicy… Kioskarka machała do mnie  z daleka i pokazywała książki podnosząc do góry. Miałam dziesięć lat i nigdy nie czytałam książek dla dzieci .Musiała mnie wyczuć i któregoś razu pokazała Pański zbiór opowiadań GDY PRZYCHODZI SILNIEJSZY, pomyślałam, że KORNEL to bardzo ładne imię dla mężczyzny. Od razu poczułam, że jak ktoś ma na imię Kornel to musi być pisarzem. Do domu wracałam zadowolona, z książką, siadałam i czytałam. Czy coś rozumiałam? Chyba nie, ale to mi zupełnie nie przeszkadzało, żeby czytać dalej. Zaznaczałam ołówkiem zdania, które mi się podobały i czytałam wielokrotnie po każdym przyjściu ze szkoły. Chodziłam z tą książką wszędzie, zrobiła się pękata od rosy w ogrodzie. Chłonęłam atmosferę niespełnionego romansu, prowincjonalnych zdarzeń, sama też byłam z prowincji…

Spod lady kupiłam dużo książek. W tym dwie, które były tak samo istotne: „Bajki robotów” Lema i „Pani Bovary” Flauberta.
Przeżyłam wtedy podobną fascynację. Próbowali mi odebrać książki i chcieli zabronić czytać. Nie było to proste, ale wtedy odkryłam swój własny kosmos. Najbezpieczniejsze miejsce poza czasem i przestrzenią, przeczące prawom fizyki. Miejsce tajemne. Osobistą czapkę niewidkę.

Dużo później spaceruję miedzy obrazami Fridy, jestem podekscytowana, czuję jak płynie we mnie krew, wdzięczna sercu, że jeszcze mogę oddychać. Ta ekscytacja to dotknięcie szczęścia. Wychodząc z wystawy ruszam prosto na dyskont z książkami. Wybieram trzy, bez zastanowienia. Ręka sama podejmuje decyzję. „Romans prowincjonalny”, „Moja kochana dumna prowincja” Kornela Filipowicza i „Najlepiej w życiu ma twój kot” - listy W. Szymborskiej i Kornela Filipowicza. Siadam przy kawie i rozpoczynam podróż. Czy ja coś rozumiem? Tak. Teraz rozumiem wszystko co napisał. Jego pisarstwo nie zestarzało się. Pisał tak pięknie, że wracam do siebie sprzed lat. Zostawiam dziecko, którym byłam, staję się kobietą.

Filipowicz uważał, że wspólne bycie mężczyzny i kobiety jest niemożliwe. Bo nikt do końca nie jest wstanie podzielić się swoją wolnością. Dwoje to już nie jest wolność. Oczywiście jest ogrom pragnień, które łączą ludzi, ale co zrobić gdy są dwie maszyny do pisania… U Filipowicza kochankowie spotykają się żeby się wyminąć, albo już muszą się rozstać, albo skończyło się w momencie, w którym się zaczęło …
Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie.

Byli razem z Szymborską, choć razem nie zamieszkali nigdy, ponad dwadzieścia lat, aż do jego śmierci. Wspólnie spędzali tylko wakacje. Oczywiście jest wiele tajemnic z ich przeszłości do których próbuję się dokopać, ale jakie to ma znaczenie w tej właśnie chwili?

Siedzę pogrążona w swoich myślach, nagle słyszę podpowiedź z boku… Wiesz… to jak z psem… Pies cię nie pojmie, ty nie pojmiesz Psa… Nie będzie pełnej opowieści o tym kim jesteś… Zaskakujące. Nigdy bym na to nie wpadła. Może zbyt głośno myślę, obcy ludzie odpowiadają mi na pytania, a może to zbieg okoliczności… Powoli zaczynam wszystko łapać. Wchodzę na scenę. Siadam przed ludźmi. W sali tłoczno. Zaczynam głośno czytać fragmenty listów. Są piękne. Ta klamra z przeszłości zamyka się właśnie w tym momencie. Zostawiając uśmiech na mojej twarzy. Niesamowite - myślę i czytam fragment listu Szymborskiej…KORNELU SPOD LADY… Pocałunek w kształcie gwiazdy dla Ciebie.


mój Filipowicz

Komentarze

  1. Mieć swój Kosmos to wielka sztuka... a żeby się zapętliło, trzeba dużo o sobie wiedzieć. Ja też lubię swoje historie, które stają się jasne z aktualnej pozycji i "tego" punktu widzenia.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Janosik - Marek Perepeczko

Sałatka Kaliny Jędrusik

Gena nie wydłubiesz