Księżycowi ludzie, część 1

Wschód Ziemi widziany nad horyzontem księżyca. Zdjęcie pochodzi ze zbiorów NASA i zostało wykonane 16.07.1969 r. przez astronautów z Apollo 11. 


Na Księżycu mieszkają księżycowi ludzie. Są piękni. Pełni miłości jak Księżyc.
Tam gdzie zaczyna się Zatoka Rosy wyrósł ogromny szklany mur i podzielił Księżyc na Jasną i Ciemną stronę. Po Jasnej mieszkają ci, którzy za przewodnika obrali światło. A po Ciemnej utkani ze Srebra. Dzieje się to nad Morzem Ingenii, gdzie mieszka stary srebrny Skorpion. Nikt go nigdy nie widział, ale powiadają, że potrafi wysączyć całe światło z każdej żywej istoty. 

Dlatego po Ciemnej  stronie mieszkają Srebrne dzieci. Są tak lekkie, że trzeba je przywiązywać srebrnym sznurkiem do kamieni, żeby nie porwał ich kosmiczny mrok. Bardzo lubią czytać, liczyć i milczeć. Żyją w ciszy i samotności. W przeciwnym razie nigdy nie zostałyby wybitnymi astronomami. Co zakłóciłoby harmonię przypływów i odpływów mórz i oceanów na Ziemi.

Po Jasnej stronie wszystko jest inaczej. Jakby to powiedzieć. Jest trochę tak jakbyś leżał cały czas na plaży pod parasolem i nie potrzebował słów, żeby z twarzy odczytać myśli. Dzieci są bystre, leniwe i uwielbiają przytulać swoje matki. Mają bardzo ciepłe dłonie w przeciwieństwie do dzieci Srebrnych.
Dlatego Jasne dzieci podchodzą do szklanego muru i przykładają dłonie ogrzewając go. W ten sposób ogrzewają dzieci Srebrne, które czując ciepło uśmiechają się i na chwilę zmieniają kolor. Tylko na chwilę… Tylko przez tę jedną chwilę, pozornie są takie same, bo w środku zupełnie inne. W rzeczywistości są staruszkami, przestali rozumieć, a rosną po to tylko, żeby umrzeć dziećmi. Dzieci Jasne i Srebrne, od zawsze ze sobą związane, wciąż nie wiedzą o sobie wszystkiego. I wątpię by kiedykolwiek odkryły naturę swojej inności. Jedyne co je spaja to wschody i zachody Ziemi. Bardzo niebieskie. Bez nich nie byłoby ani myśli ani życia. I dzieje się tak od 4,5 miliarda lat.

Pewnego dnia zaginął Srebrny chłopiec. Jasna dziewczynka, która go znała postanowiła go odszukać. Przestraszyła się, że jego ciało stało się zbyt lekkie. Wiedziała, że  musi go przywiązać srebrnym sznurkiem do kamienia, żeby go nie pochłonął  mrok. Przepłynęła Ocean Procellarum i sąsiadujące z nim Mare Nubium i Mare Humorum od północy. Przeszła pieszo góry Montes Carpatus, gdzie widziała rozbłyski wielkie niczym zorze polarne. I przeszła w ciemność do skał Imel, gdzie wulkany. Stanęła nad Morzem Ingenii, a wymagało to dużej odwagi, bo mogła stracić życie nie przyzwyczajona do srebrnej mocy Skorpiona. Ale była tak Jasna i ciepła, że nic nie było w stanie jej zniszczyć. I napisała list do chłopca żeby go ocalić. Złożoną kartkę wcisnęła do butelki i wrzuciła do morza roztopionych skał. Siedziała na skałach. Czekała… I poczuła tę niezwykłą moc płynącą z tego co pojęte i z tego czego się nie da objąć rozumem. A kiedy wiadomość dotarła do chłopca odczytał ją, a jego serce zadrżało i wypełniło się ciepłem, bo wszystko stało się jasne.


całowałam piasek
całowałam wiatr
całowałam burzę i kamienie

pocałuj piasek
pocałuj wiatr
pocałuj burzę i kamienie

obejmij przestrzeń
pocałuj księżyc



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Janosik - Marek Perepeczko

Sałatka Kaliny Jędrusik

Gena nie wydłubiesz