BLUM - Andrzej Blumenfeld
Kiedy się razem wygłupiamy nie dopuszczamy myśli, że kogoś zabraknie. Przeciwnie
wyobrażamy sobie, że nasze relacje będą wieczne. Gdy tracimy bliskiego przyjaciela jesteśmy bezsilni. Nasza wiara, że kiedyś się spotkamy nie czyni życia lepszym, ale potrafi przywrócić sens naszej
codzienności. Szukamy nowych przyjaciół, ale w dojrzałości jest to trudniejsze. Dlatego tych prawdziwych, najbardziej
bezkompromisowych nie zapominamy nigdy. Blum właśnie taki był. Najlepszy. Dla
wielu jedyny.
Próbuję
ułożyć w sobie jego odejście. Nie byłam na pogrzebie. Przez ostatnie tygodnie nie
przyjmuję do wiadomości, że Bluma nie ma. Kolega przesyła mi mowę pożegnalną napisaną przez jego syna. Jest piękna i wcale nie smutna. Czytam na
okrągło i nie mogę przestać. Był wspaniałym ojcem. Co ja po sobie zostawię? W
pewnej chwili słyszę jego głos: "Dorota opowiedz coś przyrodniczo-filozoficznego". Postaram się. Jeśli
się nie uda to wybacz proszę.
O sobie mówiłeś, że jesteś kosmitą. Zapamiętam Cię jako
kopalnię wiedzy w każdej dziedzinie. Uwielbiałam Twoje poczucie humoru i cięte
riposty. Byłeś przyjazny i otwarty ale nigdy nie podtrzymywałeś sztucznie
znajomości. Nazywałeś wyjątkowość spotkań „subtelną kolizją wszechświatów”.
Przypominam sobie kilka epizodów, których nigdy nie zapomnę. Widzę
jak kołyszesz moją maleńką córeczkę kiedy wychodzę na scenę i wiem, że zostawiam
ją w dobrych rękach. Widzę nasz wyjazd do Krakowa z „Weselem” Wyspiańskiego. U
Beaty Fudalej od kilku dni trwają
przygotowania do naszej wspólnej kolacji. Bierzesz w tym
udział jako kucharz i choć nie jem mięsa to wiem, że twoja baranina jest
najlepsza.
Widzę jak przeszukujemy gazety w poszukiwaniu najbardziej
idiotycznych ogłoszeń i umieramy ze śmiechu .Jedno utkwi mi na całe życie, pamiętasz? ”Początkujący
satanista gej, poszukuje przyjaciela o podobnych zainteresowaniach. Szybko się uczę.” Widzę i słyszę jak kończąc rozmowę o pułapkach naszego
zawodu ripostujesz: „Pora zrobić piling pośladków, założyć szpongi, włożyć piórko
w tyłek i wyskoczyć na gościnne występy do Kongresowej”. Pamiętam też Twoje histerie i nie możliwość dogadania się z reżyserami. Twoja wściekłość i zdenerwowanie obracane w śmiech, że nie warto
szargać nerwów, że „kremlowska przybudówka”. Spotykaliśmy się w metrze przed premierami i z uśmiechem na
twarzy na wszystko machałeś ręką. Widziałam jak odżywasz kiedy jedziesz do Hollywood kręcić film,tam
w pełni zaczynałeś od nowa. Czułeś, że cała Twoja wrażliwość i wiedza zostaje
doceniona. I słyszę jak na nas wszystkich narzekasz, że zaścianek, że prawdziwe życie
i prawdziwa sztuka jest gdzie indziej.
Teraz gramy bez Ciebie, a ja nadal czekam na to, że pogadamy
przed wejściem na scenę o naukowych wyczynach, kosmosie, kosmitach i magicznych
sztuczkach. I tak już zostanie… bo jestem wytrwała i umiem czekać.
Blum.
Życzę Ci ciekawej podróży przez przestrzenie, których
jeszcze nie znam i miejsca, których tajemnice jeszcze nie odkryte. Może spotkasz
opiekuna, który nauczy Cię anielskiego i będziesz wymiatał na tamtejszych
uniwersytetach, bardzo
lubiłeś nowe wyzwania. Być może nigdy się nie spotkamy, ale to, że choć przez
chwilę było to możliwe traktuję jak wielki dar. Dziękuję i życzę Ci
powodzenia. Szczęśliwej podróży.
Komentarze
Prześlij komentarz