DUŚKA DARIA TRAFANKOWSKA
Na trzecim roku, za sprawą Macieja Wojtyszki, trafiam do Teatru Powszechnego. Szczęśliwa. Jeszcze w szkole, a już w TEATRZE. Paraliżowało mnie. Zespół Powszechnego to crème de la crème . Tam spotykam Darię. Już nie dziewczynę, ale dojrzałą kobietę. Świetną, choć nie wykorzystaną aktorkę. Po sukcesie „Iwony” przeżywa kryzys. Przyjmuje każdą propozycję. Radio, dzień zdjęciowy, gościnne granie w Teatrze Studio. Ciągle brakuje jej pieniędzy. Wieczorem, przed spektaklem jest zmęczona, ale wyciąga stertę książek, mówi co warto przeczytać. Czyta i pali nałogowo. Resztkami sił próbuje ratować związek. Wyprowadza się z Waldkiem i małym Witem pod Warszawę. Ma dużo dalej i ciężej. Widzę jak pada na twarz, bo chora mama na Ursynowie, teatr na Pradze, szkoła syna i angielski w Centrum, a perkusja na Żoliborzu. Trzeba go zawieść, przywieźć i wrócić na spektakl. Nie mówiąc o porannej próbie, zakupach, chłopakach na Orlej, z którymi odrabia lekcje i gotuje im zupę. Ze wszystkim zostaje sama