Mój nowy kolor

Biegnę. Zaraz padnę "na ryj, na twarz"*. Tak mi zostało z dzieciństwa. Nie daję rady z emocjami, to szpula. Z otwartej torby wypadają rzeczy. Zostawiam dobre życzenia dla znalazcy…
Nie wyszło. Wiedziałam. Przeczuwałam? Grałam na zwłokę. Nie. Nie z tchórzostwa. Raczej z niepewności. Ciągłej niepewności. Choć mogłam zapytać wprost.

Przez chwilę jestem tylko w swojej głowie. Flash. Mam sześć lat. Bose stopy suną ścieżką, gorący piasek parzy. Wiatr bawi się moimi za długimi włosami. Jeszcze chwila i wskoczę do wody. Hop. Cisza. Woda ma tę moc.

Umówiłam się z A, że mnie wesprze. A wspiera mój nowy kolor. Dzięki A daję radę. Pomaga położyć na dyrektorskim stole wypowiedzenie. Jestem wolna. Kamień spadający z serca był słyszalny w kosmosie. Uff.

Nadal czuję się bezbronna, ale muszę to zaakceptować. Wiem, że potrzebuję czasu.
Przynoszę kilka szampanów, żeby się pożegnać. Winne grona, które zamieniono w lekki trunek... Coś we mnie pęka przed trzecim aktem. Zaczynam połykać łzy. Beksa myślę. Beznadziejna jestem. Nie mogę raz, jeden jedyny pokazać, że mam jaja, które mam? Do garderoby wchodzi Becia, wpadamy sobie w objęcia i rozsypujemy się obie. Myślę o tych cudownych chwilach, które przeżyłam. Przeżywam stratę cudownych przyjaźni i nieprzyjaźni. Mam nadzieję przeżyć cudowną utratę wiedzy, której wolałabym nie mieć. Rozmawiamy. Wiem, że wszyscy mnie chcą, ale nie ma tu dla mnie miejsca. Mam potrzebę samotności. Dogrywam swoje i wybiegam z Teatru przed ukłonami.
Nagle słyszę słowa, które wypowiadam pod nosem. Rozpoznaję autora i czuję, że to będzie właściwe zakończenie.

„I poszedł z grabkami i kosą 
i w dupę jebany i boso„**



Ściemnienie. Kurtyna. Koniec aktu trzeciego.


* Dorota Masłowska, "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku"
**Leopold Tyrmand 



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Janosik - Marek Perepeczko

Sałatka Kaliny Jędrusik

Gena nie wydłubiesz